kyokushin karate

2011-12-18 19:53:18

moj 7 letni syn trenuje kyokushin karate czy to grzech lub zagrozenie? pozdrawiam serdecznie z Panem Bogiem!
Napewno nie grzech. A zagrożenie? Jeżeli treningi są prowadzone zgodnie z prawem i przez właściwie przygotowanych trenerów, to chyba co najwyżej kilkoma siniakami.

Pozdrawiam,

Marek Rosłoń SJ

zobacz komentarze [6]

kyokushin karate

2011-12-20 10:38:01

Skoro nie ma zagrożeń duchowych to dlaczego wielu kapłanów i egzorcystów widzi w tym zagrożenie?
Bardzo proszę o wytłumaczeni mi dlaczego nie w tym zagrożenia , abym mógł spokojnie synka wozić na takie zajęcia.Jestem bardzo rozdarty miedzy argumentami jednych i drugich. Bardzo proszę o odpowiedż.
pozdrawiam serdecznie!
Na pierwsze pytanie nie potrafię Panu odpowiedzieć, a nie chcę domniemywać. Natomiast warte odnotowania jest, że piewcy zagrożeń duchowych czających się za wszystkim "co nie nasze" powołują się raczej na świadectwa, niż na argumenty. I oczywiście świadectwa te przemawiają do wyobraźni i budzą rozmaite lęki. To jest siła świadectwa. Gdybyśmy jednak chcieli na tym bazować, to należałoby również wziąć pod uwagę świadectwa tych, co uprawiają sztuki i sporty walki i jakoś katastrofa w ich życiu się nie zdarzyła. Ja sam będąc nastolatkiem chodziłem na zajęcia walk wschodu i jakoś nie przeszkodziło mi to w późniejszym życiu wstąpić do zakonu. Wielu moich współbraci uprawia różne sztuki walki (w tym karate) i nie przeszkadza im to, a niektórzy mówią, że nawet pomaga w byciu dobrymi zakonnikami, księżmi i chrześcijanami. Rozumiem, że takie świadectwa nie przemawiają już tak silnie do wyobraźni, bo nie budzą lęków. Ale są i w związku z tym warto też je wziąć pod uwagę.

Takie jednak, czy inne świadectwa są tylko świadectwami. A te mają to do siebie, że są jedynie bardzo subiektywną (choć sugestywną) interpretacją tego, co nas w życiu spotyka. Mówią dużo o tym, który je składa - i tu są cenne, ale błędem jest ich generalizowanie. Odnośne samego zjawiska zagrożeń duchowych i ich tropienia napisałem sporo tutaj:
http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmawiamy/forum/47/n/2534/#HQ_2690 Odsyłam więc do tamtego tekstu wraz z komentarzem. 

Wątpię jednak, czy to uspokoi Pana obawy. Zawsze będzie to bowiem sytuacja różnych opinii. Moja jest taka, że jeżeli jesteśmy pewni własnej chrześcijańskiej tożsamości i pozytywnie rozwijamy naszą osobistą relację z Chrystusem, to nie ma powodów, by przeżywać irracjonalne lęki przed tym, co "nie nasze". Jeżeli zaś nie jesteśmy pewni tej naszej tożsamości i obawiamy się o jej utratę, to raczej warto zainwestować w jej wzmocnienie, a nie w wykluczanie tego, co konfrontuje nas z własną słabością. Ale to tylko opinia, a jak wiadomo kierowanie się cudzymi opiniami to słaba metoda rozeznawania.

Ale nasuwa mi się pytanie: rozmawiał Pan o tych zajęciach z synem? Zapytał Pan, jak przebiegają treningi, czego się uczą, czy syn dobrze się tam czuje? Bo najważniejsze wydaje mi się w tym wszystkim rozmawiać dużo z synem. Wtedy będzie Pan miał jaśniejszy obraz tego, jak na niego realnie wpływają zajęcia Karate. Własny syn to zdecydowanie pewniejsze źródło wiedzy, niż internetowe świadectwa, fora i opinie innych. A poza tym świetna okazja do pogłębienia waszej relacji.

A jeśli, uwzględniając to, co mówi syn, miałby Pan niepokój, to zawsze można go przepisać np. na pływalnię. (Przynajmniej do czasu, gdy ktoś i tam nie dostrzeże jakiegoś zagrożenia duchowego:). Bo faktycznie, niepokój rodzica bardzo łatwo jest przekazać dziecku. I ono może wtedy bardzo szybko zacząć wierzyć w jakąś moc, którą dostaje. Ale nie będzie to miało nic wspólnego ze wschodnią duchowością, będzie w dziecku jedynie indukcją lęku, który jest w ojcu. Ostatecznie decyzja należy wyłącznie do Pana. Pytanie tylko, czym chce się Pan kierować w jej podejmowaniu. Opiniami i obawami obcych osób, czy tym, co realnie otrzymuje syn na treningach. Można rozmawiać z trenerami, innymi rodzicami,  a przede wszystkim z własnym dzieckiem. Do tego zachęcam.

Marek Rosłoń SJ

zobacz komentarze [4]