uwagi : pytania / uwagi : komentarze
Na naszym forum mamy
4966 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- Mam dziwne i dręczące głosy, co robić?
- Czy odmawianie nowenny pompejańskiej ma sens?
- Obce cywilizacje w biblii
- List o.Wiśniewskiego ws Kościoła
- wstrzemięźliwość poza granicą kraju i ...
- Wróżby andrzejkowe
- Czy składać przysięgę?
Najczęściej komentowane pytania
- Dlaczego niektórzy księża podczas posługi w Kościele są nieprzyjemni, a czasem wręcz obcesowi?
- Nierozerwalność małżeństwa?
- Masturbacja
Najdłuższe wątki
Autorzy
depresja po komunii św.
2014-01-05 08:06:05
Po ponad trzech latach przystąpiłam do spowiedzi św. Wczęśniej przebyta głęboka depresja, zaliczona próba samobójcza, prblemy w relacja rodzinnych i z dziecmi. Jestem rozwiedziona, nie utrzymuje kontaktu z ojcem dzieci i nie chce, ale oni raz mniej raz wiecej tak. Ojciec ich para sie okultyzmem. Moje pytanie dotyczy, kwestii spowiedzi. Mam dalej stany depresyjne, nie widze sensu zycia, brak mi sił, trace nadzieje na cokolwiek, w taki stan wpadam po spowiedzi i komunii sw.dlaczego?
Witam,
zobacz komentarze [12]
jeśli oczekujemy, że komunia albo spowiedź poprawią naszą radość życia, a tak się nie dzieję, to możemy czuć się zawiedzieni i ostatecznie, może to powodować pogłębienie naszego stanu depresyjnego.
A może by spróbować tak:
Pan Bóg pragnie mojego szczęścia,
dlatego DECYDUJE SIĘ, że będę szczęśliwa,
będę szczęśliwa dla siebie, moich dzieci i wszystkich, których kocham.
Przyjmuję komunię, bo uczę się kochać bardziej.
2014-01-05 12:52:27
Ja się nawracam od ponad roku, ale niestety moje nerwice nie minęły, teraz pojawiają się inne dolegliwości, które odbierają mi radość funkcjonowania. Już bym 100 razy wolał żeby mnie coś bolałoi przestało niż męczyć się psychicznie. Też czasami zastanawiam się, co jest nie tak ? Za mało ufam Bogu czy jak ? Poza tym też przecież Chrystus nie uzdrawiał wszystkich, prawda ? Na to się nie umiera, ale i żyć się .... nie chcę powiedzieć, że się nie da, ale to mi przychodzi na myśl.
- [email protected] -
2014-01-05 15:49:01
Nawróciłem sie ok. 1,5 roku temu, moje zycie to była absolutna pustka - duzo chaosu emocjonalnego, nieuporządkowanych relacji, w domu presja rodziców na to by być "kims" a zamiast pytania czy jestes szczesliwy to "ile zarabiasz"? itd. Mam bardzo niską samoocenę, jestem mezczyzną w wieku 38 lat inadal nie mam swego miejsca w zyciu. Nie wiem co chce robić, nie wiem kim byc, nie wiem czy sie z kims zwiazac - mialem w zyciu dziesiątki nieuporządkowanych chatocznych relacji z kobietami, teraz mam wrazenie ze nie umiem kochać, nikogo, wszystko wydaje mi sie nudne, puste, banalne. A przede wszystkim nie kocham siebie. Idac do spowiedzi i komunii, trzęsę się - to jest jakas wewnetrzna drżączka , ze nie jestem godzien, ze nie zasługuję, ze zemdleję ze stresu itd. Kosztuje mnie to sporo, ale idę, wierze ze warto, szczerze oddaję serce Bogu. Mialem okresy zwatpienia -Bóg? Jakas fikcja, to niemozliwe. Ale nie wolno się poddawać - wlasnie dlatego chdzę do spowiedzi, tam mozna uslyszec ciekawą naukę. Kiedy mialem watpliwosci co do Jezusa, w ogóle, ze jak, ze przyszedł, tak sobie w ciele, jadł , pił, spał i chodził po ziemii? Wtedy ksiądz polecił mi do przeczytania historię Naamana - przeczytaj 2 Księga Królewska, rozdział 5. O prostocie, o tym ze zwykłe gesty i prostota u Boga to czasem więcej niz wielkie wybuchy i spektakularne cuda. Wiem ze wiekszosc ludzi tego nie zrozumie, ale mysle ze Ty tak - osamotnienie, pustka, niechec, ja depresji nie mam, rozmawiałem o tym z psychiatra i
psychologiem, ale rys depresyjny owszem. Nie poddawaj sie - kluczem jest cierpliwosc. Wyobraz sobie ze np. Matka Teresa, kobieta niezwykłej dobroci - przez 3/4 swojego zycia byla... niewierząca! Tracila wiare na LATA, nie widziala sensu w tym co robi, w przytulaniu biednych, karmieniu chorych - a jednak robila to, nie wierząc w nic, a mimo to klecząc przed Najswiętszym Sakramentem godzinami. Czekala, wierzyla ze Bóg da jej swiatło, ze wątpliwosci znikną, ze powróci
radość. Z nami bedzie tak samo - smutek minie, Bóg zapali swiatełko - on juz je pali, ale przywaleni ciemnoscią nie widzimy. Wytrwaj. Zobacz, po ulicach jezdzą drogie samochody a w nich ludzie rozni. I wiesz, zaden z tych ludzi nie umarłby za swojego Rolls Roycea, za swoj dom czy swoje oszczednosci. Gdyby ktoś powiedział: Daj mi swoje zycie, a Twój Rolls ocaleje, to zaden nie zgodziłby się. Nikt nie umrze za swój samochód. A zobacz - Ty jestes warta o ileż wiecej - za Ciebie zycie dał Syn Bozy, on umarł, dał swoje zycie bys mogła zyć, bys mogla szukać szczescia, bys mogla wstac kazdego dnia i patrzeć na swiat. Jezus umarł za kazdy nasz oddech, za kazdą naszą chwilę, spędzoną w smutku czy radosci. Wiem ze jestes smutna, ja czesto tez, czesto przygniata mnie strach, chce uciec, schowac sie do dziury, byc sam, roztopic sie, przestać istniec - ale wierze ze nie moge , ze jestem wezwany by ŻYĆ, by pokazywac swiatu jak wspaniały jest Bóg. Jak wiele mu zawdzięczam, jak bardzo duzo mam. Umarł za mnie ktos, z milosci do mnie. Pamietaj, ze jestes wielka, ze jestes piekna, ze jestes najwazniejszą istotą dla Boga - ze powiedział, ze góry i morza i gwiazdy przeminą, a Twoja dusza nie przeminie - oto kim jestes, najwazniejszą istotą dla Boga, wazniejszą niz cały wszechswiat.
Modle sie za Ciebie i myslę i wierzę ze cały kosciół modli sie za Ciebie w codziennych Mszach, gdzie prosimy za smutnych, opuszczonych, samotnych - my wszyscy, za siebie nawzajem. I tak jak mowi ojciec Michał - wybierz szczescie. Ja wiem ze depresji to nie wyleczy całkiem, ale zyczę wiele szczescia, bedzie wszystko dobrze.
- erre -
2014-01-05 17:59:31
Szczęść Boże.Miałem przez kilkanaście (co najmniej) lat nerwicę natręctw. To co mówi ojciec Michał, to RACJA. Modlić się i wierzyć w uzdrowienie. Warto też przeczytać książkę Ojca Benedyktyna Anselma Gruna "Jezus jako terapeuta". Ja przeczytałem tę mądrą książkę, modliłem się o wsparcie do Św. Św. Rity, Judy Tadeusza, Ekspedyta i Huberta. Uzdrowienie nie przychodzi od razu, ale PRZYCHODZI. Oddać wszystko Chrystusowi, niech ON tym włada, nawet naszą chorobą, lękami, WSZYSTKIM. Módl się i czekaj cierpliwie, a najlepiej JUŻ CZUJ SIĘ UZDROWIONA.
Z Panem Bogiem
- K.S. -
2014-01-05 19:17:52
Z bnardzo prostego powodu - masz stany depresyjne czyli zanizona samoocene - spowiedz stawia nas z pozycji grzesznika wiec na pewno tej samooceny nie podniesie zwlaszcza u ludzi z zaburzeniem depresyjno nerwicowym - oczywiscie Bog juz dawno Ci przebaczyl Twoje czyny bo bardzi Cie kocha - nie traktuj go jako zlego dziadka z rózga ale jako kogos kto bardzo bardzo mocnno cie kocha i po to dal ci zycie zebys je przezyla najpiekniej jak tylko mozesz.Oczywiscie nie jest lekko - bo bylobby zbyt banalnie - jakk to w zyciu czasem jest przerabane ale sa dni kiedy az chce sie wstawac.
Piekna jest piosenka ze " wzane sa jeszcze te dni ktorych jeszcze nie znamy" - to prawda - cos w tym jest.
Sampbojstwo- nie warto - wiesz przeciez ze umrzesz kiedys na pewno - tego mozesz byc pewna - wiec po co to przyspieszac - to ie nie minie wiec lepiej chyba przezyc to zycie najpiekniej jak sie da.
Moja sugestia- idz do psychologa i psychiatry - leki przeciwdepresyjne i psychoterapia zalatwia sprawe i bedziesz sie smiala pelna geba ;-) Trzymam kciuki i odezwij sie jeszcze.
- Arek -
2014-01-05 19:46:55
Być może dlatego wpadasz w zły stan po spowiedzi i Komunii św. bo miałaś nadzieję, że stanie się cud i nagle Ci się polepszy? Jeśli jednak nic Ci nie pomaga, to trzeba udać się do lekarza - psychiatry, który przepisze leki antydepresyjne- ana -