Samotność a modlitwa

2014-06-23 08:25:41

Mam 27 lat i nigdy nie byłam w związku. Mam ogromne pragnienie założenia rodziny. Modlę się o to od kilku lat i nic. Szczerze mówiąc nie wierzę, że w tej kwestii coś się zmieni (więc jak się modlić, kiedy się nie wierzy, że będzie się wysłuchaną). Wydaje się, że jestem normalną, sympatyczną dziewczyną, może nieco nieśmiałą - tylko od jakiegoś czasu mniej uśmiechniętą, zgaszoną... Moi znajomi mają swoje własne życie, a ja czuję się bardzo samotna. Brakuje mi celu w życiu, pasji - nie umiem znaleźć jej sama. Chciałabym gdzieś wyjechać, odpocząć, pójść do kina, na imprezę - ale jak - sama? Ja tak nie chcę. Kiedy kogoś poznaję i mimo tego, że ta osoba jest mną zainteresowana, kontakt się urywa. Przychodzi weekend i mam ochotę zamknąć się w pokoju i nie wychodzić do poniedziałku, gdy już muszę iść do pracy. Kiedyś myślałam, że Bóg pomaga jeśli się Go o coś prosi. Że jeśli dał mi takie wielkie pragnienie, to małżeństwo jest moim powołaniem. Nie umiem zaufać Bogu, nie umiem uwierzyć, że kiedyś się to zmieni. Co mam zrobić? Jak żyć? Jak to zmienić? Teraz chciałabym tylko, żeby Bóg postawił na mojej drodze kogoś kto mi pomoże...
Witam, wygląda na to, że kwestia nie dotyczy realizacji powołania do małżeństwa, ale życia towarzyskiego w ogólności. Myślę, że w Pani wypadku, warto przede wszystkim budować relacje z koleżankami, proponując czy godząc się na wspólne wyjścia np. w weekend. Warto mądrze inwestować w przyjaźnie i rozwijać ten aspekt życia. Bez wątpienia, łatwiej też wówczas wchodzić w relacje z mężczyznami, jak również w tę jedną, konkretną relację. Pan Bóg jest tym, który objawia nam się poprzez ludzi, warto szukać jego twarzy w twarzach tych, których znamy i kontynuować modlitwę właśnie w ten sposób. Odwagi i powodzenia!

Michał Karnawalski SJ, webmaster

zobacz komentarze [16]