Jak nie stracić wiary? Co mam robić, jak się nie bać o to, że Boga może nie być?

2015-04-13 11:22:52

Szczęść Boże. Od paru dni jestem na rozstaju dróg - od zawsze człowiek wierzący w Boga, nie szukający odpowiedzi na to czy Bóg istnieje, stanąłem teraz w najgorszym momencie - szukania dowodów, zwątpienia, czytania forum ateistów gdzie racjonalnie tłumaczą wszystko, na każde pytanie mają odpowiedź. Czuję i boję się, że stracę wiarę, a wewnętrznie potrzebuję i chcę Boga, ale jestem jak niewierny Tomasz, zapewne przez ludzką naturę chcę dowodów, mam wyrzuty, że chcę testować wiarę, Boga, boję się, że może go nie być. Tyle cudów zatwierdzonych przez Kościół ciągle znajduje wytłumaczenie w nauce. Wszędzie ci ateiści, a ja w głębi chcę być tym naiwnym, jakby powiedzieli, katolikiem. Jak nie stracić wiary? Co mam robić, jak się nie bać o to, że Boga może nie być?
Jeśli nigdy nie zastanawiał się pan nad tym, czy Bóg istnieje, to naturalne są wszystkie obawy, o których pan pisze, kiedy czyta pan argumentacje ateistów. Ani wierzący nie mają dowodów na to, że Bóg istnieje, ani niewierzący nie mają dowodów na to, że Bóg nie istnieje. Takich dowodów nie znaleziono, nie znajduje się i nigdy się nie znajdzie. Gdyby tak było, to dziś wszyscy bylibyśmy wierzący, albo niewierzący (a ściślej mówiąc „wiedzący”, bo mając dowód wiara znika). Zarówno wiara ma w sobie coś z powątpiewania (wiara bez wątpliwości przekształca się w fanatyzm bądź ateizm), jak i niewiara ma w sobie coś z wiary (ateiści to nie osoby, które nie wierzą w Boga, ale raczej trzeba by było ich nazwać wierzącymi w to, że Boga nie ma). Istnieją argumenty „za” i „przeciw” istnieniu Boga. Nikt z nas nie jest w stanie przekroczyć śmierci, ani granic tego wszechświata, więc nigdy „naukowo” nie zostaną zbadane te dwie przestrzenie. Granice świata i granice śmierci – tych dwóch barier nikt nie przekroczy, nie zbada, a później nie wróci i nie powie nam jak jest. Jest wiele pytań, na które 100 procentowych odpowiedzi nie znajdziemy do końca naszego życia. Co robić, żeby nie stracić wiary? Może po prostu nie bać się naszej niewiedzy? Nie przerażać się naszymi wątpliwościami? Nie bać się tego, że nie udowodnimy innym, tak za pomocą mikroskopu, czy Bóg jest, czy Go nie ma? Wiara szuka zrozumienia – dlatego nie wchodziłbym w drugą skrajność, że skoro nie udowodnimy, to lepiej się tym nie zajmować. Czasem to pytania, a nie odpowiedzi, pogłębiają nasze „rozumienie” wiary. Z takimi pytaniami warto pochodzić nie dzień, czy dwa, ale rok, dwa, a może i całe życie. Pewne odpowiedzi zaczną przychodzi, będzie je dostarczać nasze życie, przez które (wierzymy) mówi Bóg. Rzeczywistość wiary, to przede wszystkim świat sensu i wartości. Historia naszej wiary nie jest oderwana od rzeczywistości i nie jest zawieszona w przestrzeni abstrakcyjnych teorii - Bóg wszedł w historię ludzi i narodów. Abraham, Mojżesz, lud Izraela, Jezus Chrystus, męczennicy, święci... - wiara dotyka konkretnych ludzi, konkretne miejsca i konkretne wydarzenia, nadając im nowy, głęboki sens. W dyskusjach z ateistami często jest pomieszanie płaszczyzn, na których się dyskutuje. Poza tym jest pan w bardzo ciekawym momencie swojego kroczenia za Bogiem. Proszę się nie bać pytań i nie zniechęcać szybko w szukaniu odpowiedzi na nie. Wiem, że ciężko się czyta encykliki ze względu na ich specyficzną formę i język, ale Jan Paweł II napisał ciekawą encyklikę Fides et ratio, która szuka odpowiedzi na pytanie o relacje między rozumem a wiarą.

Paweł Rakowski SJ

zobacz komentarze [13]