uwagi : pytania / uwagi : komentarze
Na naszym forum mamy
4966 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- Mam dziwne i dręczące głosy, co robić?
- Czy odmawianie nowenny pompejańskiej ma sens?
- Obce cywilizacje w biblii
- List o.Wiśniewskiego ws Kościoła
- wstrzemięźliwość poza granicą kraju i ...
- Wróżby andrzejkowe
- Czy składać przysięgę?
Najczęściej komentowane pytania
- Dlaczego niektórzy księża podczas posługi w Kościele są nieprzyjemni, a czasem wręcz obcesowi?
- Nierozerwalność małżeństwa?
- Masturbacja
Najdłuższe wątki
Autorzy
Czuję w sobie duchową pustkę, czy straciłam wiarę?
2015-04-04 10:29:44
Witam, nazywam się Amelia. Kiedyś byłam bardzo wierzącą osobą, należałam
do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, uczestniczyłam w
coniedzielnej mszy świętej. Od ok. 2 lat czuję w sobie "pustkę." Od
tamtego czasu (zrezygnowałam ze spotkań z powodu braku czasu) czułam że
oddalam się od Boga dlatego starałam się jak najdłużej i jak najczęściej
zagłębiać się w modlitwie, czytać codziennie Pismo Święte, wierząc że
to chwilowe zwątpienie. Jednak okazało się, że obecnie ciężko mi pójść
do kościoła nawet w niedzielę, uważam że to bez sensu jak nie czuję
takiego natchnienia jak kiedyś, jeszcze ciężej jest mi pójść do
spowiedzi, chyba nie potrafię. W ostatnim czasie okazało się, że moja
przyjaciółka zachorowała na raka mózgu, myślałam że to pomoże mi zbliżyć
się do Boga, modlitwa o zdrowie dla niej, niestety jak wchodzę do
kościoła automatycznie łzy spływają mi po policzkach i w głowie jedna
myśl "Boże dlaczego ona, dlaczego ???", więc jeszcze ciężej jest mi,
abym mogła całą mszę w spokoju się pomodlić! Czy to jest moja wina, że
oddaliłam się aż tak daleko od Boga? Czy takie zwątpienia są normalne?
Te pytania mogą pozostać bez odpowiedzi, mam nadzieję że Bóg gdzieś jest
we mnie i pomoże mi w jakiejś ciężkiej sytuacji i nie pozostawi mnie -
chociaż czasem jest ciężko! Pozdrawiam Amelia.
do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, uczestniczyłam w
coniedzielnej mszy świętej. Od ok. 2 lat czuję w sobie "pustkę." Od
tamtego czasu (zrezygnowałam ze spotkań z powodu braku czasu) czułam że
oddalam się od Boga dlatego starałam się jak najdłużej i jak najczęściej
zagłębiać się w modlitwie, czytać codziennie Pismo Święte, wierząc że
to chwilowe zwątpienie. Jednak okazało się, że obecnie ciężko mi pójść
do kościoła nawet w niedzielę, uważam że to bez sensu jak nie czuję
takiego natchnienia jak kiedyś, jeszcze ciężej jest mi pójść do
spowiedzi, chyba nie potrafię. W ostatnim czasie okazało się, że moja
przyjaciółka zachorowała na raka mózgu, myślałam że to pomoże mi zbliżyć
się do Boga, modlitwa o zdrowie dla niej, niestety jak wchodzę do
kościoła automatycznie łzy spływają mi po policzkach i w głowie jedna
myśl "Boże dlaczego ona, dlaczego ???", więc jeszcze ciężej jest mi,
abym mogła całą mszę w spokoju się pomodlić! Czy to jest moja wina, że
oddaliłam się aż tak daleko od Boga? Czy takie zwątpienia są normalne?
Te pytania mogą pozostać bez odpowiedzi, mam nadzieję że Bóg gdzieś jest
we mnie i pomoże mi w jakiejś ciężkiej sytuacji i nie pozostawi mnie -
chociaż czasem jest ciężko! Pozdrawiam Amelia.
Zwątpienie jest częścią naszej wiary. Czas „pustki”, który czasem dotyka nas w wierze, może być czasem oczyszczania naszego obrazu Boga, który w sobie nosimy, może też „odczarowywać” naszą wiarę. Wiary pani nigdy nie straciła, bo gdyby tak było, to napisałaby pani wprost, że nie wierzy w Boga. Tymczasem w pani odpowiedzi czytamy: „oddalam się od Boga”, „myślała, że to pomoże mi zbliżyć się do Boga”, „Boże, dlaczego ona?”, „mam nadzieję, że Bóg jest gdzieś we nie”. Powodów odsunięcia się od życia w Kościele może być wiele. Może wydarzyło się coś specyficznego w tym ostatnim czasie przed opuszczeniem życia w Kościele? Tropem może być pani stwierdzenie: „nie czuję takiego natchnienia jak kiedyś”. Może wiara została zbudowana przede wszystkim na miłych uczuciach, które na początku są bardzo intensywne, szczególnie w młodym wieku? Być może Bóg w tej „pustce” zaprasza panią do nowego spojrzenia na Niego, może zaprasza do nowej relacji, opartej już nie tylko na uczuciach (które raz się pojawiają, innym razem znikają), ale na świadomej decyzji kroczenia za Nim bez względu na to, czy przechodzi się przez „ciemną dolinę”, czy „biegnie po pagórkach”. Pomóc w powrocie może spowiednik, może jakaś wspólnota modlitewna. Bóg nie pozostanie głuchy na pani wołanie, jeśli na modlitwie szczerze Mu pani powie co się z panią dzieje. Proszę się nie bać szczerej rozmowy z Bogiem na modlitwie.
zobacz komentarze [6]
2015-04-06 09:03:38
Amelio - nie jesteś sama. Ja mam to samo, często, wraca, odchodzi, wątpię, wracam, pytam się JAk to mozliwe, ze Bóg jest, ze nas kocha, ze w ogóle obchodzi go coś na tej malutkiej ziemi gdzieś we wszechświecie. Ale mowię sobie - takie wątpliwosci mieli inni, tez, i to ci "wielcy". Wiesz ze Matka Teresa wątpiła całe lata, dekady? Mimo ze up[adała w wierze, ze czarna noc ogarniała ją, pytała Jezu, czy Ty naprawdę jestes, byłeś"? to klękała przed najswiętszym sakramentem i trwała, w cierpliwosci. Musisz po prostu przestać "chcieć wierzyć na siłe" - to przyjdzie samo. Ja zawsze sobie mowię - jesli Bóg jest prawdziwy, to on mnie nie opusci, nawet jak teraz mam doła. On da mi znać ze jest, nawet w najciemniejszej dolinie. Będzie dobrze, ale po prostu nie denerwuj się, wytrzymaj, nie martw się. Nie jesteśsama. Z Bogiem.- pasikonik -
2015-04-08 00:15:37
a co powodowało że byłaś bardzo wierząca? układało się wszystko, były uczucia przy modlitwie i ...? co jest baza twojej wiary? wiara to też dar o który trza się modlić. "pustka" = norma po emocyjkach. 2 lata - nie jestr źle. Były emocyjki , czas na wierność. nie skupiaj sie na pustce (bo to jeszcze`bardziej rozbija cie i zniecheca) tylko mimo wszystko chodź co niedziele i do spowiedzi, ale rób to świadomie - słuchaj. choć może też się zdarzyć, że będziesz na każdej mszy spała -> chodź dalej i śpij (w sensie staraj sie nie, ale jak glowa spadnie to trudno - oparte na faktach własnych autentycznych :P) . nadmiar modlitwy (np. 2 godz/dzien, nie wiem jakie masz standardy) moze cie przeciazac i zmeczyc. nie ilość a jakość. to jest coś jak małżeństwo. Uczucia się zmieniają-> zauroczenie, ->namiętność, -> miłość dojrzała (w czym jest wierność https://www.youtube.com/watch?v=h_y9F5St4j0). ...- iho -
2015-04-11 23:41:10
z nikim nigdy nie byłam tak szczera jak własnie z Nim, bo nauczono mnie, ze On i tak o wszystkim wie, więc na nic się zda moje kłamanie.Mówiłam Mu wszystko, nawet jakieś głupie pierdoły z codziennego życia, cieszyło mnie każde westchnienie do Niego, czułam tą "więź"!
Dziś został mi tylko szacunek do Jego imienia, moja wiara o ile w ogóle nią była wyparowała, jestem pusta i bezwartościowa, czuję się beznadziejnie, ale nie potrafię już z Nim rozmawiać.
Uczono mnie, ale się nie nauczyłam... A po mojemu nie pasowało do standardów.
Jedno jest pewne- czuję strach, bo zatrważająca jest myśl, że Go nigdy nie było a niepojętym jest dla mnie że On jest, był i będzie.
Paradoksalnie, chodzę do kościoła na niedzielne msze. Lubię słuchać słów zawartych w Piśmie, kazań, mam wtedy czas na analizę swojego marnego żywota pod kątem nauk Kościoła. I szukam tego punktu, gdzie popełniłam ten błąd czy nie błąd, że On już dla mnie nie zmartwychwstał.
Amelia, co ma byc to będzie, trzymaj się!
- kropka -
2015-04-13 01:21:05
Amelia, KropkaBóg jest, był i będzie. Spotkacie Go jeszcze na swojej drodze, jeśli tylko nie zamkniecie przed Nim drzwi. Chwile (dni, tygodnie, miesiące) zwątpienia i uczucie "pustego nieba", "ciemne noce" zdarzały się nawet świętym. Nie wierzcie swoim uczuciom - poczytajcie świadectwa nawróconych, pisma mistyków (lub, łatwiej, o mistykach - polecam "Drogi człowieka mistycznego" J.A. Kłoczowskiego) - to będą relacje "z pierwszej ręki". No i, przede wszystkim, Ewangelia - czy coś tak cudownego w swej wymowie mógł napisać człowiek?
- Ter -
2015-04-13 18:54:47
Zazdroszczę.Naprawdę zazdroszczę ludziom takiej pewności.
Ter, dzięki za tę "przepowiednię" :-)
Rzeczywiście czasem jest tak, że tęsknię do tego jak było kiedyś, tzn. przynajmniej nie miałam takich wątpliwości i uczucia pustki. Jaki miałam Jego obraz taki miałam.. Ale przynajmniej jakiś był.
Muszę pogadać chyba z kimś kto będzie potrafił mi pomóc rozwiać wątpliwości i udzielić odpowiedzi na różne pytania. Samej wyszło mi to mizernie.
Tak, Ewangelie są piękne, np. z wczoraj. Taki trochę ze mnie Tomasz. Tylko on miał to szczęście, że Jezus pokazał mu się i mógł to zobaczyć. Ja też bym chciała. :-)
- kropka -